Bestyjka
Administrator
Dołączył: 04 Sie 2006
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraśnik Fabryczny
|
Wysłany: Pią 10:22, 04 Sie 2006 Temat postu: Tekst |
|
|
„Świeciły trzy księżyce,
leciały trzy czarownice.
Leciały z daleka po niebieskich drogach,
czasem ginęły w chmurze
- a na Łysej Górze
diabeł, diabeł na nie czekał,
o złotych rogach.”
„...I czystych zębach” - pomyślałem, wypluwając resztki pasty. Patrzę w lustro. Spogląda na mnie diabeł o czerwonych oczach i koziej bródce. Wychudły, z zapadniętymi obojczykami. Diabeł bez życia. Diabeł, któremu się znudziło. Tak, jestem diabłem, któremu się znudziło. Życie.
Naciągam sweter, wiążę buty. Przegryzam. Śniadanie i tę resztę - to wczoraj. To wczoraj, takie samo, jak dziś.
Około godziny piątej czterdzieści pięć na ulice wychodzi diabeł. Z tekturowym neseserem, fajką i płucami, które od wielu lat nie spełniają swojej zaszczytnej funkcji. Idzie do pracy. Staje na światłach. Patrzy, jak w kierunku jego placówki podążają inni, zaspani nauczyciele. Sam ziewa. Samotne łóżko hałasuje tak bardzo, że nie da się spać...
- Erwin - dyrektor splótł palce, spoglądając znad okrągłych okularów. - Mam nadzieję, że weźmiesz się w końcu do pracy. Jesteś najbardziej niepoważnym nauczycielem, jakiego kiedykolwiek zatrudniłem!
- Coś jeszcze, prócz mało pochlebnych epitetów? - zapytałem, zapalając fajkę.
- Erwin, ty dupna zakało, chcę ci właśnie powiedzieć, że masz wziąć się w garść i przestać bujać w swoich filozoficznych obłokach! Rozumiesz?!
- Nie - wstałem.
- Zwalniam...
- Nie - wyszedłem i udałem się na lekcję.
„Na Łysej Górze, pod cieniem trzech krzyży,
diabeł zasiadł posępny przy ognisku czerwonem,
owinął się ogonem.”
Około godziny piętnastej diabeł wychodzi na przerwę obiadową. Siada przy stoliku, wyjmując bułeczki kupione rankiem po drodze, i jogurty „Light”, bo anemia to za mało. Je powoli, nie zważając na docinki uczniów i nauczycieli. Niech ten dzień jak najszybciej się skończy... albo i nie.
Dzwonek na popołudniowe zajęcia. Diabeł wstaje i udaje się do klasy - sali maleńkich tortur, perwersji i tajemnicy między uczniem, a wychowawcą. Zaczyna się zabawa. Siedź prosto! Nie garb się! Ręce założone za krzesło! Powtórz to, co powiedziałem! Pokaż, jak się pije kawę po austriacku! Nie masz kindersztuby! Z twoim dobrym wychowaniem nie przepuszczę cię do następnej klasy!
Wieczór. Po zagrożeniu dwustu dzieciaków i rozmowie z czterystoma rodzicami diabeł udaje się do swojego legowiska.
Tak, jestem diabłem. Każdego wieczoru jem kolację „Light”, każdego wieczoru czytam wczorajszą gazetę, każdego wieczoru pykam namiętnie fajkę i każdego wieczoru biorę kąpiel w szklaneczce, by zaoszczędzić na wodzie.
W końcu nadchodzi czas, gdy białe rzęsy odmawiają posłuszeństwa. Diabeł odstawia więc „Historię teatru” i szykuje się do snu. Naciąga na siebie koszulę nocną, rozkłada kanapę. Chwilka refleksji i przytula się do poduszki o pięknych kształtach. Tak, jest diabłem. Jest samotnym diabłem o imieniu Erwin. Nigdy mu to specjalnie nie przeszkadzało. Nigdy. Tylko wtedy. Gdy zasypiał, a nieogrzewana kawalerka tak była zimna, że płakał. Brakowało ciepła. Ciepła niemonotonnej, drugiej osoby.
Bywa.
I tylko szef ciepło nakrzyczał.
„Tęsknota mnie tu pędzi,
tęsknota wichrowa
i żałość bez miary.”
Wszystkie cytaty pochodzą z wiersza „Historia o czarownicach” Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej.
Jeżeli zauważysz w tekście jakikolwiek błąd, zgłoś to bezpośrednio Administratorowi Forum.
Post został pochwalony 0 razy
|
|